- No super.
- Wybieram się zaraz do Waltham General - zapowiedziała Dean. - Sprawdzę karty Iriny i Joanne, przy okazji pogadam z ludźmi. Opieka społeczna nie ma ich w swoim rejestrze. Reed wertował jakieś papiery. - Sfinalizowaliśmy sprawę z ochroną danych i wystąpiliśmy do telekomunikacji o szczegóły na temat domu i firmy Patston Motors. Keenan zajął się teraz raportem patologów. - Doktor Collins mówi, że Joanne zmarła tam, gdzie ją znaleziono. Cztery rany kłute, pierwsza w tętnicę szyjną... - Rozejrzał się po pokoju. - Ta tętnica jest ukryta dość głęboko, więc sprawca albo uderzał z wyjątkową siłą, albo być może, znał się na anatomii. - Zerknął do raportu. - Oznacza to także, że pierwsza rana wystarczała, by spowodować śmierć i w tej sytuacji pozostałe były zbyteczne. - Czyli szukamy szaleńca? - spytał Reed. - Albo kogoś ogarniętego furią - zasugerowała Dean. - Czy ludzie czasem nie uderzają na oślep, bo po prostu są zbyt wystraszeni, by przestać? - snuła domysły Hughes. - Z przebitej tętnicy krew sika jak z fontanny - zauwa-śył cierpko Reed. - Czego tu się bać? - Może sprawca przestraszył się swojego czynu - zasugerował Keenan i skinął głową w stronę Hughes. - Po prostu nie potrafił się już powstrzymać. - Ale on od razu trafił w dziesiątkę. - Reed chciał koniecznie zdobyć przewagę nad młodą policjantką. - A najbardziej rozwścieczeni napastnicy zwykli uderzać na oślep. - To jednak nie wyklucza trafienia za pierwszym razem, Terry. - Keenan podniósł raport, żeby przeciąć bezcelowe spekulacje. - Przejdźmy do toksykologii. Pani Pat-ston miała we krwi dostatecznie dużo benzodiazepiny, by czuć się bardzo senna, ale raczej zachowała przytomność. Trzeba skontaktować się z lekarzem rodzinnym. - Zrobi się... - Reed szperał w swoich notatkach. - W szafce w łazience nie było żadnych prochów. - Poruszę ten temat w następnej pogawędce z Patsto-nem. Karen - zwrócił się do Dean - co ze świadkami? - Nie mamy na razie żadnych wiarygodnych. - Jest jeszcze sprawa tego telefonu - przypomniała Pat Keenanowi. - Od detektyw inspektor Shipley z AMIT NW. - Shipley jedzie dziś ze mną na rozmówkę z Robinem Allbeurym - powiedział Keenan Reedowi czterdzieści minut później w swoim gabinecie, obskurnym pomieszczeniu uczłowieczonym tylko trochę dzięki rodzinnym fotografiom i trzem doniczkom czerwonych pelargonii na parapecie.