słowa, aż w końcu obaj upadli na podłogę, gdzie
zmagali się dalej, podczas gdy Novak próbował ich rozdzielić. - Jasna cholera! - wyrwało się Shipley. - Nie stój tak - zawołał Novak z podłogi. Obcy z pokiereszowaną twarzą darł się cały czas, kiedy chwyciła go za ramiona i ściągnęła z Allbeury'ego. Potem zamachnął się na nią i wtedy zobaczyła, że jest wysoki jak wieża. - Jest pan aresztowany! - wysapała. - Jejku, pani inspektor! - odezwał się Allbeury, gdy ciężar Wade'a przestał go przygniatać. - Pani wyczucie czasu poprawia się z każdym dniem! Christopher, ślepy z wściekłości i odurzony narkotykami, zadał kolejny cios Shipley, tym razem w plecy, że aż krzyknęła z gniewu i bólu. Novak złapał go za rękaw, ale Wade mu się wyrwał i wybiegł przez otwarte drzwi. - O nie, nic z tego! - Shipley dogoniła go na szczycie schodów, chwyciła za ramię i wykręciwszy je do tyłu, założyła mu półnelsona. - Suka! - ryknął Wade i wyrwał się znowu. Wiedziała, że do tego dojdzie, zanim jeszcze się stało. Wiedziała, że traci równowagę, chociaż nie powinno mu pójść tak łatwo, ale wciąż była nafaszerowana pieprzoną nowokainą czy co tam teraz stosują, i po prostu nogi się pod nią ugięły. Próbowała uchwycić się najpierw samego napastnika, a potem poręczy i żelaznej klatki windy, ale nic jej nie zatrzymało... Dopiero kamienna posadzka podestu na półpiętrze. 89 - Gdzie jest mama? - spytał Edward na widok Gilly za kierownicą zaparkowanego przed szkołą rangę rovera. - W Londynie. Gilly poczuła skurcz w żołądku, gdy spojrzała najpierw na Edwarda, a potem na Jacka, do którego nadal nic nie docierało. To samo pytanie zadał jej pół godziny wcześniej, kiedy odbierała go razem z Sophie z ich szkoły. Dziewczynka zapytała, kiedy Lizzie wróci, i przyjęła odpowiedź do wiadomości, przyzwyczajona do ciągłych rozjazdów swoich rodziców. Natomiast Jack popatrzył na Gilly przez sekundę, po czym odwrócił wzrok i umilkł. - A późno wróci? - chciał wiedzieć Edward. - Jeszcze nie wiem - odparła Gilly. - Mam lekcje do odrabiania ~ rzekł Edward, gdy tylko weszli do domu. - Może jakiś podwieczorek? - zaproponowała Gilly. - Nie jestem głodny. - I poszedł na górę. - Na kolację są kotlety - krzyknęła za nim Gilly. - Świetnie, dzięki. - Mam zadaną matmę - powiedziała Sophie do